Moje początki z amigurumi wyglądały baaardzo koślawo :)
Zawsze tak coś wychodzi gdy dopiero zaczynamy uczyć się rękodzieła. We wszystkim trzeba z czasem dojść do wprawy żeby robótki przynosiły nam satysfakcje. Pierwszy miś który wyszedł spod mojego szydełka (a było to dobre kilka lat temu) już dawno jest bez ręki, bez nogi i zmechacony :p wymęczony już życiem przez moją pociechę. Ale sentyment pozostał.. jak na niego spojrzę to aż buzia sama się uśmiecha :)
Mam do pokazania dwie robótki amigurumi które poczyniłam kiedyś tam..
Powstały mi takie oto jedyne w swoim rodzaju koślaki :)) :
Owieczka i Miś
Pozdrawiam cieplutko :*
Piękne :)
OdpowiedzUsuńMega słodkie maskotki :-)
OdpowiedzUsuńSą śliczne ,co widać po minie dziecia na zdjęciu pod tytułem "Dama z owieczką"
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to takie w sam raz do pokochania na zawsze;)
OdpowiedzUsuńŚliczne słodziaki, do zakochania :)
OdpowiedzUsuńUrocze, aż sie trzeba do nich uśmiechnąć :)
OdpowiedzUsuńTakie kocha się najbardziej :) Super są :)
OdpowiedzUsuńKochane są ;-) Pozdrawiam;-)
OdpowiedzUsuńAle świetne prace. Uwielbiam takie misie własnej produkcji. :) Może kiedyś ja też się zabiorę za szydełkowanie przytulanek, a na razie mam bzika na serwetki :D pozdrawiam Merry, hafty też piękne widzę u ciebie, powodzenia w dalszym haftowaniu.
OdpowiedzUsuńŚliczne maskotki!!!
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu widać, że dziecię zadowolone z koślawej owieczki. Ręcznie zrobione zabawki mają dużo naszego serca w sobie, dzieci je kochają. Warto więc je robić pomimo, że czasem brak nam zadowolenia z własnych działań. Pozdrawiam walentynkowo:))
OdpowiedzUsuńSłodziaki-przytulaki :)
OdpowiedzUsuń